czwartek, 29 grudnia 2011

Dziadek M.

- Panie, dziesięć minut temu jechała tędy ciężarówka, tak?
- Może i jechała, nie widziałem...
- Jechała, jechała... Z kamieniem jechała.
- No i co?
- I przed chwilą wracała. Pusta wracała. PUSTA, panie!
Twarz dziadka M. wyrażała najwyższą dezorientację.

Wpadłem na niego na tzw. Kamyku, czyli najlepszym punkcie obserwacyjnym bliższej i dalszej okolicy. Niewielkie wzniesienie pod cienką warstwą gleby kryje wapienną skałę, stąd nazwa. A widać z niego niemal całą wieś i wszystko aż do lasów na horyzoncie. Dla dziadka M. to miejsce o znaczeniu strategicznym. Jego charakterystyczna postać tkwi na Kamyku niczym patrzący na wszystkie strony naraz Światowid. Szara marynarka w jodełkę, wymięty kaszkiet, gumofilce, przy nich nieodłączny jamnik, pies, którego imię do dziś pozostaje dla mnie tajemnicą - jego pan nie ma potrzeby go wołać, bo jamnik nigdy go nie odstępuje. Dziadek M. świdruje oczami okolicę i odnotowuje wszystkie fakty.
- Panie, bo on pisze kronikę. - powiedział mi ktoś niedawno.
Podobno opisuje w niej wszystko do najdrobniejszego szczegółu. Każde wydarzenie we wsi, bez względu na jego wagę - pożary i powodzie, śluby i pogrzeby, remonty chałup, ubytki inwentarza, odwiedziny, nabytki... Każda zmiana trafia do księgi, która, uzupełniona, ląduje w zamykanej na klucz szufladzie. Dziadek M. nikomu swych notatek nie pokazuje.
Nie zdziwiłem się więc, że ciężarówka z kamieniem wzbudziła jego zainteresowanie, ciekawszy był powód dezorientacji.

- Bo do kogo ona ten kamień zawiozła, co? No do kogo!? - głos dziadka M. stopniowo przybierał na sile. - Do was nie, bo widziałem. Do J. też nie, bo jemu kamień niepotrzebny. Są jeszcze A., ale oni teraz w pracy. A poza tym do nich za daleko, w dziesięć minut nie obróci. To gdzie ona ten kamień zwaliła, co? No gdzie!!??

Uniosłem ramiona w geście, który miał połączyć niewiedzę ze współczuciem i zszedłem z Kamyka żegnany zdawkowym szczekaniem jamnika. Po chwili spojrzałem przez ramię:  Dziadek M. wciąż kręcił głową w geście niewiedzy i bezsilności...

3 komentarze:

  1. witam...ten post jest żałosny tak samo jak i jego autor..troche szacunku by sie należało temu "dziadkowi M" drogi redaktorku ten własnie człowiek mogłby byc twoim ojcem i wypada mu okazac szacunek...nie wiem czy chcesz byc smieszny swoimi wypowiedziami na temat mieszkanców..ale to ci sie w kazdym razie nie udaje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ten, oraz inne zarzuty odpowiadam na stronie głównej pod hasłem "Ważna informacja". Pozdrowienia.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń