niedziela, 13 października 2013

Bez odbioru

Siedzę na tarasie skąpanym w promieniach słońca. Mrużę oczy od blasku, ledwo widzę, co na ekranie. Tuż obok, na wciąż jeszcze zielonej trawie, kot przewraca się na grzbiet i pręży łapy. Wokół drzewa we wszystkich kolorach jesieni. Przed chwilą przeleciał motyl, pewnie ostatni w tym roku. Z oddali dobiega śmiech dzieciaków z sąsiedztwa korzystających z ostatnich chwil pięknej pogody. Mówią, że to ostatni tak piękny weekend tej jesieni. Od jutra ma być zimno, wilgotno i mgliście.

To jest ostatni wpis o Wsi Anielskiej. Drodzy czytelnicy, bardzo dziękuję, że byliście ze mną. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i krytyki. Te pierwsze dodawały otuchy i potwierdzały, że moje pisanie ma sens. Te drugie nauczyły mnie pokory i wrażliwości wobec innych.

W mojej głowie powoli dojrzewa nowy projekt. Wymaga jeszcze dużo ostrożnego doglądania. Gdy się wykluje, nie omieszkam Was powiadomić. Tymczasem przenoszę na strych ogrodowe fotele, opatulam chochołami róże i owocowe drzewka, zamykam w komórce łopaty i grabie, uszczelniam okna. Siedzę w oknie popijając herbatę z miodem. Czekam na zimę.

Tymczasem...

niedziela, 6 października 2013

Plany na przyszły rok

W związku z nieuchronnym końcem sezonu ogrodowego pomyślałem, że warto by spisać wszystkie niezbędne, mniejsze i większe prace, których nasze włości wymagają.

- Nowa szopka na narzędzia. Obecna to sławojka pozostała po budowie domu. Znakomita ilustracja trwałości prowizorki służącej nam już siódmy rok. W miarę obrastania w kolejne narzędzia potrzebujemy coraz więcej miejsca by je gdzieś trzymać. Sławojka z gumy nie jest.

- Szklarnia. Po kilku latach bezowocnych prób wyhodowania pomidorów doszliśmy do wniosku, że może w szklarni się uda. Krzaki sadzimy rok w rok, za każdym razem rosną jak wariaty (na kompoście, a jakże) i za każdym razem owoce czernieją, zanim zdążą dojrzeć. Może pod folią się uda.

- Krawężniki. Deski, które w tej chwili oddzielają warzywnik od trawnika, gniją i co roku trzeba je wymieniać. Więc wreszcie wymienię je na betonowe krawężniki, które wystarczą na lata. Ich drugą zaletą jest równość - łatwo podjechać pod nie kosiarką, w przeciwieństwie do wapiennych kamieni, które obrastają trawą i zapadają się w ziemię. Kamienie to granica pomiędzy trawnikiem a klombami. Tyleż ładne co niepraktyczne.

- Schody na taras. Hm... Piaskownica też by się przydała. Zdaniem dzieci. Mnie ona do czego?

- Podjazd i wiata garażowa. Powstaną, jak będzie forsa. Jak nie będzie, kupię najbardziej luksusowy model skrobaczki do szyb. Taki z ogrzewaną rączką i nadmuchem gorącego powietrza. Jak to, nie ma takich!?

- Nasadzenie malin, poszerzenie warzywnika, PRZEPĘDZENIE KRETÓW i sto innych prac ogrodowych, o których nawet nie chce mi się myśleć. Dopiero co skończyłem tegoroczne.

- Inne (kategoria bez dna).

Czytam, co napisałem przed chwilą. Jeśli kliknę "Opublikuj", strzelę sobie w stopę. Publiczna deklaracja zobowiązuje. Może lepiej nie klikać...?