niedziela, 4 sierpnia 2013

Nasza nowa niania

Nasza nowa niania nie wygląda jak typowa niania. Nosi granatowe, upaprane betonem, drelichowe spodnie, bawełniane, kraciaste koszule z rękawami podwiniętymi za łokcie, ciężkie, wzmocnione na czubkach buciory, dzięki którym spadająca cegła nie zmiażdży palców, oraz czapki z daszkiem, również upaprane.

Nasza nowa niania przeważnie jest nieogolona, a z kącika ust zwisa jej papieros, którego nie wyjmuje ani na moment. Zza zasłony dymnej co chwila wylatują słowa absolutnie nie-do-zacytowania:
- Podaj, qfa, młotek!

Jednak na moje poranne "Dzień dobry" niania odpowiada chóralnym "Dobry!" i uprzejmie przykłada palce do daszka od czapki. A potem już zajmuje się dziećmi:
- Siadaj Stasiu!
- Wcześnie dziś wstałeś.
- Śniadanie zjedzone?
- Ale dziś gorąco, nie?

Staś siada i nie wstanie co najmniej do obiadu. Zosia również, choć bardziej dlatego, że we wszystkim naśladuje starszego brata, niż z fascynacji nową nianią. Dla dziewczynki brygada sześciu budowlańców stawiająca dom na działce za płotem nie jest aż tak fascynująca.

Nasza nowa niania będzie zajmować się dziećmi do końca tego sezonu i przez cały następny. Jesteśmy wniebowzięci.



p.s.
Parasol chroniący od słońca to pomysł mojego synka. Tata jest z niego bardzo dumny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz