niedziela, 5 sierpnia 2012

Jeszcze o terkocie

- Zobacz, tata! Kombajn bizonuje!
- Kosi, synku. Mówi się "kombajn kosi zboże".
- Nie, tata, pan J. mówi, że bizonuje!
No tak... gdzie mi się tam równać autorytetem z właścicielem prawdziwego kombajnu (a także traktora z przyczepą, rozrzutnikiem, pługiem, broną i kilkoma innymi dodatkami. Mój synek wpatrzony jest w niego jak w słońce, w czasie zabaw każe do siebie mówić "Panie J.").

Kombajn, ale nie ten pana J., tylko inny, i wcale nie Bizon, tylko taki biało-zielony, pojawił się wczoraj przy naszym płocie by "zbizonować" pole żyta. Zbizonował połowę i nagle się zatrzymał. Kombajnista podszedł do ogrodzenia.
- Nie masz Pan komórki?
- Zaraz przyniosę. Co tam, awaria?
- Niiii... ojciec miał z przyczepą podjechać, ale nie podjechał.
Dzwonimy po przyczepę, ma być za piętnaście minut. Wypełniony zbożem kombajn huczy na wolnych obrotach.

I tu przechodzę do sedna sprawy. Silnik warczy. Kombajnista (bardzo miły człowiek) ani myśli go wyłączyć, chociaż wie, że przez co najmniej kwadrans maszyna nie będzie kosić. Więc dlaczego? Inny obrazek: wspomniany pan J. jadąc traktorem na pole często zatrzymuje się koło naszych sąsiadów na pogawędkę. Rozmowa trwa czasem trzy minuty, czasem pół godziny, traktor zawsze pozostaje włączony. Donośny warkot silnika zdaje się zupełnie nie przeszkadzać w rozmowie, choć obaj interlokutorzy muszą go przekrzykiwać, wypierająca tlen chmura spalin też nie robi na nich wrażenia. Albo przed sklepem: zajeżdża dostawczy, kierowca wyładowuje towar, silnik chodzi. Kierowca wraca, jeszcze przez pięć minut uzupełnia papiery, diesel warczy nieprzerwanie. Rozumiem: wóz - chłodnia, jak się go wyłączy, to przestanie chłodzić. Ale to jest zwykły dostawczak z mydłem i proszkiem do prania!

I tak jest wszędzie. Miasto, miasteczko, wieś... Polska, zagranica...  (włączonego dostawczaka przed sklepem widziałem w centrum Londynu). Osobówki, ciężarówki, tiry, traktory i wszelkie inne diesle (ciekawostka: nigdy auta na benzynę) hałasują, psują powietrze, marnują paliwo. Ludzie idą, wstrzymują oddech, odwracają głowy, ale nikt nie zwróci kierowcy uwagi. Powiedzcie mi, ludzie, czy ze mną coś nie tak, że mi to przeszkadza?





1 komentarz:

  1. "Czas cappuccino". Zabawna książka dawno temu czytana ze smutną radością - bo dorosły Adrian Mole często nie rozumie ludzi, wśród których żyje, ich tajemnego kodu postępowania i porozumiewania się. A ja też nie bardzo mogę pojąć, że moim bliźnim nie przeszkadza brud i rozgardiasz, pospołu i szalenie aktywnie go współtworzą, a na wyrażenie dosłownie wszystkiego, wystarcza im cztery, pięć słów. Radość - bo to zawsze raźniej, kiedy własne dziwactwa rozpoznaje się u drugiego człowieka. A dlaczego ona smutna - któż to wie..?

    OdpowiedzUsuń