No, może nie wszystko, ale to co trzeba, to wiemy. A było to tak...
- Zobacz, chyba ktoś się wpakował do rowu...
Zimowy wieczór: mróz, wicher, od dwóch dni śnieg sypie jak z rozprutej pierzyny. Droga zasypana całkowicie, pług jeszcze nie przejechał, będzie dopiero przed szóstą rano. Wiem, bo sam przed chwilą zadzwoniłem, żeby nas odsypali, zanim wyjadę do pracy (w mieście to niemożliwe, za to na wsi każdy ma numer do pana Jana, właściciela pługopiaskarki, można zadzwonić i się przypomnieć).
- Widać kto to? - pytam żonę, która prasując lustruje przez okno okolicę.
- Z daleka nie widać. Spytam W., to koło jego chałupy...
Pięć minut i trzy SMS-y później, uzbrojeni w szufle i łopaty, stajemy przed sąsiadem, który na twarzy miesza desperację ze zdumieniem. Sąsiad jest nowy, wprowadził się tuż przed gwiazdką i jest to jego pierwsza zima na wsi.
- Bo ja właśnie się zakopałem...
- Wiemy, sąsiad!
- Ale...
- Sąsiad, my wszystko wiemy! - odpowiadamy z żoną chórem i przybijamy sobie żółwika. A potem przez długie minuty szuflujemy, pchamy i ciągniemy, aż auto z powrotem staje na drodze. I choć wicher i śnieg mrożą nam policzki, uśmiech nie znika nam z twarzy, bo wreszcie to my wiemy, a inni zachodzą w głowę, jakim cudem...
p.s.
Dla niewtajemniczonych:
http://wsi-anielska.blogspot.com/2011/12/wies-wie-wszystko-zawsze-o-wszystkich.html
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńnoooo, kiedy Syzyf z Syzyfową stają się tubylcami, to tylko żółwikiem przypieczętować :)
OdpowiedzUsuńZaraźliwe jest "to co trzeba wiedzenie". Dzisiaj życzę Syzyfowi, aby miał do toczenia wielki bochen okrągłego chleba, ogromny krąg sera, i dwa antałki wina - do chleba pasuje czerwone, do sera białe - po niezanadto wyboistym, słonecznym gościńcu, wzdłuż którego, gdzie wzrokiem sięgnąć - przyjacie serdeczni i bliscy..Jak najdłuższego traktu i wielu pięknych miejsc na piknik (do chleba, sera i wina można trochę szczawiu nad rowem narwać :) życzę Panu. Bo wiem, że to dobry dzień na życzenia.
OdpowiedzUsuńAleksandra Drozd