niedziela, 5 lutego 2012

Wielka Awaria Prądu

Wielka Awaria Prądu zdarzyła się dokładnie dwa lata temu. Któregoś zimowego wieczoru przy dziesięciostopniowym mrozie nagle spadł deszcz. Nie śnieg, deszcz. DESZCZ. Woda błyskawicznie zaczęła zamarzać, gruba, ciężka, lodowa skorupa pokryła wszystko: domy, drzewa, auta, drogi... No i kable energetyczne, które błyskawicznie się zerwały. Słupy energetyczne trzasnęły solidarnie, w kilka chwil dziesiątki wsi i miasteczek pozbawione zostały prądu.

Następnego dnia rano obudziliśmy się w Narnii. Błękitne niebo bez jednej chmurki, świat pokryty lodem  skrzącym się w słońcu, krajobraz za oknem, niby znany na pamięć, wydawał się zupełnie nowy. Było pięknie... i zimno. Wszystkie nowe domy i spora część starych ma piece sterowane elektronicznie, bez prądu bezużyteczne. Każdy ratował się jak mógł. W kominkach ogień buzował bez przerwy, w powietrzu narastało burczenie generatorów prądu sprzedawanych z ciężarówki przez jakiegoś sprytnego gościa, który błyskawicznie wyczuł interes i sprowadzał je z północy kraju, bo ze sklepów zniknęły w jeden dzień. Kto mógł, wysyłał bliskich do rodzin, a potem w ciszy i samotności zawijał się w koc i dumał o kruchości ludzkiej egzystencji.

Pogotowie energetyczne pracowało dniami i nocami, stopniowo wracając kolejnym wsiom cywilizację Nam - po pięciu dniach, rekordziści czekali ponad dwa tygodnie...

Przydrożne drzewa, właściwie same pnie z nielicznymi ocalałymi z hekatomby gałęziami, to najbardziej widoczna pamiątka po Wielkiej Awarii Prądu. Są też nowe słupy energetyczne, dwa razy grubsze od starych. A we mnie wciąż co jakiś czas eksploduje ładunek gorącej wdzięczności do kozy - kominka, który uratował nasz dom, za co zasłużył jeśli nie na pomnik, to co najmniej na wiekopomną sławę w internecie...

2 komentarze:

  1. :D kocham tę kozę. miłością czystą i bezinteresowną.. robi sie cieplej od samego patrzenia w jej gorejące trzewia.. i tak właśnie wyobrażam sobie Maszynę Do Spełniania Życzeń konstruktora Trurla; wystarczy powiedzieć, czego by się chciało, korbką zakręcić i.. czekać...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam coś takiego również i też mam fajne wspomnienia ,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń