Gumofilce to moja miłość od pierwszego wejrzenia. I mówię to zupełnie serio, bez mrugnięcia okiem. Kocham je, bo to najlepsze buty na świecie!
Kupiłem sobie piękną, nową parę gumofilców natychmiast po przeprowadzce na wieś. Kruczoczarne, lekko połyskujące, z dwucentymetrowym obcasem i efektownym, filcowym kołnierzem, po pierwszym użyciu natychmiast utytłały się w błocie, zyskując wygląd jedynie słuszny. Są jak samochód terenowy: im bardziej zapaskudzone, tym efektowniejsze. Im czystsze - tym większe budzą zdziwienie. I są równie, jak terenówka, funkcjonalne. Zimą stoją w kotłowni, latem na ganku; gotowe do natychmiastowego użycia, zapraszają by wskoczyć w nie jednym sprawnym ruchem i ruszyć w pole. Idealne na błoto, śnieg, kałuże, glinę i paskudztwo wszelkie. Niczego nie udają, nie mają aspiracji do salonów, są szczere i jednoznaczne. Stopom dają ciepło i suchość, głowie coś o wiele cenniejszego: luksus niemyślenia o kłopocie. Jak bardzo są ważne, przekonujemy się dopiero wtedy, gdy ich zabraknie...
Szlachetne buty,
Czy maj, czy luty,
Gdy się zepsują...
Człek chodzi struty...
Mój przyjaciel z pracy, od niedawna sąsiad, po przeprowadzce urządził parapetówkę. Jednym z prezentów była para nowiutkich, kruczoczarnych, lekko połyskujących gumofilców. Najpierw wybuch śmiechu, potem seria ironicznych dowcipów - temat przewodni do końca wieczoru... Niedawno odwiedziłem go ponownie. Gumofilce, utytłane jak należy, prężyły się w sieni, natychmiast gotowe do akcji. Ich właściciel przesunął je, by zrobić mi miejsce, a potem - czule poklepał. I właściwie nic nie musiał już mówić...
szanowny sąsiedzie.cenię wysoko Pańską twórczość literacką, lecz nam , tu , tych w gumofilcach ,Pańska ironia i symbolika nie pasuje. Ludzie my prości i pewnie dlatego trudno nam zrozumieć, że wybrał Pan takie zadu..ie, zamiast na ten przykład KOnstancina lub Woli Justowskiej.Tam gnojówka,dozowana w hermetycznych pojemnikach, nikogo nie degustuje, boć to przecież eko, eksluzywny naturalny produkt użyźniający.
OdpowiedzUsuńDobrze,że mamy w Pańskiej osobie humanitarnego obrońcę kretów, bo inaczej sąsiad S -morderca ze specjalnym okrucieństwem-zmniejszyłby wyraźnie populację tych biednych zwierząt.Myślę również , że w przyszłości będzie tkwił pan w zimowej zaspie aż do wiosennego słoneczka, a może do pierwszych kiełków ( ale za to z pełnym portfelem ) bo miejscowe "sępy" nawet za cenę własnej abstynencji , z niej Pana nie wyciągną.
Kiedy wszedłeś między wrony.......szanuj ich społeczność, wrażliwość i odmienność. Nie znamy się na Pańskiej LITERATURZE , METAFORZE I IRONI. to ośmiesza i uraża .Olga
Nie rozumiem oburzenia. Wydawało mi się, że przy odrobinie dobrej woli, szczypcie zrozumienia i garstce tolerancji (o łyżeczce poczucia humoru nie wspominając) można szczere słowa p.Wojtka (z kolumny WAŻNA INFORMACJA) zrozumieć i zaakceptować. Niestety chyba mam rację : WYDAWAŁO mi się...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jan
"put oneself in someone else's shoes" - alllle się tego idiomu naszukałam :) No bo koniecznie po angielsku (dla smaczku:) chciałam napisać, że te bardzo fotogeniczne butki zapraszają do "dochodzenia do wzajemnego zrozumienia"..
OdpowiedzUsuńCzego bardzo, bardzo życzę członkom Klanu Gumofilcaków, ich fanom (ze mną włącznie) oraz wszystkim ludziom dobrej woli.
Allleksandra Drozd
P.S. Panie Janie - don't give up :) Może można.
Nieszczęście !
OdpowiedzUsuńMój pies (bardzo rasowy, wzorowo ułożony i niewiarygodnie posłuszny - ale niestety wsystkie te przymoty pojmujący na swój własny wielorasowo-radosno-beztroski sposób) najwidoczniej wykrył obecność nowiutkiego routera, zainstalował sobie w budzie WiFi, przeczytał (odsłuchał? wyniuchał ?) co też ludziska w internecie piszą o gumofilcach i ZEŻARŁ moje egemplarze - pozostawione na 42 sekundy bez dozoru w zasięgu jego zębów - czyli na schodach (bo ubłocone niemiłosiernie były). Troszkę może przesadziłem z tym zeżarciem - bestia tylko nadgryzła trochę górną część cholewy - ale żal jednako wielki ...
Jan D.
..a zwykły dachowiec (to jest najwłaściwsza rasa Kota) pochodziłby sobie "w", albo "wokół", krzywdy nijakiej Butom nie czyniąc. O psach i kotach, to trochę jak o wyższości Świąt Wielkiejnocy nad Świętami Bożego Narodzenia - zrobiło się świątecznie - Święta ludzi radują i jednoczą, a o to właśnie chodzi..nawet jeśli z nadżartą cholewką się chodzi :)
OdpowiedzUsuńAleksandra D.