niedziela, 14 kwietnia 2013

Strumień

Po wiosennych roztopach droga do mojej posesji wygląda tak:







A nie mówiłem?


- Jak dojedziesz do domu, to zaparkuj u sąsiadów. - głos mojej mamy w telefonie zdradza mieszankę rozbawienia z lekkim przerażeniem.

Dojeżdżam, skręcam do sąsiadów, moja mama już brodzi w strumieniu z gumofilcami w dłoniach. Bez nich nie dostałbym się na własne podwórko.

Następnego ranka sytuacja powtarza się w odwrotnej kolejności: zakładam gumofilce i z półbutami w dłoniach brodzę przez strumień, w który zamieniła się droga. Wsiadam do auta, zmieniam buty, gumofilce lądują z tyłu na podłodze - przydadzą się po południu.

A wszystko przez to, że droga do mojej posesji biegnie pomiędzy dwoma lekko pochyłymi w jej kierunku polami. W czasie wiosennych roztopów lub gdy mocno pada, droga zmienia się w rynnę. Jedyne rozwiązanie - solidna jej przebudowa. Temat rzeka...

Dzisiaj w remizie zwołano wiejskie zebranie, podobno również w sprawie drogi. Co dalej - o tym mam nadzieję napisać za tydzień. 

4 komentarze:

  1. No jestem pod wrażeniem Pozdrawiam serdecznie Bol

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie to nie 'ekscajtuje'. Niestety nie udokumentowałem na fotografii stanu "mojej" drogi na płaskim Mazowszu, ale bajoro żużlowo-ziemno-wodno-pośniegowe to dopiero robi wrażenie, a w porównaniu z nim Pański strumień to sielski widoczek. Przejazd tylko pojazdami gąsienicowymi, 4x4 ... albo moim Polo !
    Jestem gotów dalej się licytować ;-)

    Pozdrawiam wiosennie
    Jan Dobrogosz

    PS Gumofilce GÓRĄ !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Górą - to bardzo dobry pomysł. Dołem nawet gumofilce mogą nie dać rady, bo im się woda wleje - górą...
    Na szczęście trochę już przeschło i da się przejść w miarę normalnie.
    Pozdrowienia dla obu panów!

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie mogłam się powstrzymać , by cosik nie napisać , bo tak zaglądam tu i podczytuję , co dzieje się u Was na tej wsi anielskiej i cieszę się , że jesteście szczęśliwą rodziną i zabraniam zamykać bloga , bo bardzo ciekawi mnie co będzie dalej z waszymi wsiowymi , anielskimi losami.A tak na marginesie , to do napisania komentarza pokusiła mnie opowieść o P. Jureczku z busa.

    OdpowiedzUsuń