niedziela, 2 czerwca 2013

Z punktu widzenia kota

Z punktu widzenia kota nasz dom okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie mam pojęcia, czy kot wybrał go kierując się kocim nosem, czy może był to strzał na ślepo, w każdym razie trafił idealnie.
Wprowadził się do nas w zeszłym tygodniu nie zważając na stanowcze protesty Szprotki, czyli kotki, która mieszka u nas od zeszłego roku.

Nie przestraszył się też psa, który co prawda nie ma złych zamiarów wobec kotów, ale skąd taki kot ma o tym wiedzieć. Pies jest do kotów przyzwyczajony, w ciągu kilkunastu lat swego żywota przyszło mu mieszkać z wieloma mruczkami. Pies jest wielkości prawie-wilczura, więc w każdym napotkanym kocie budzi gwałtowną miłość do czubka najbliższego drzewa. A nowy kot na jego widok nawet się nie zjeżył i dał się spokojnie obwąchać.

Następnie sam obwąchał wszystkie zakamarki domu, po czym usiadł na tarasie i miauknął: tu urodzę!

Bo nowy kot, to tak naprawdę kotka w zaawansowanej ciąży.






Z punktu widzenia człowieka... A kogo obchodzi punkt widzenia człowieka! Człowiek ma dać szyneczki i nalać mleczka. Pogłaskać i podrapać za uchem (również w czasie drzemki). Otworzyć okno za każdym razem, gdy kot sobie tego zażyczy. I jeszcze znaleźć dom dla czterech (CZTERECH!) kociąt, które przyszły na świat wczoraj wieczorem.





W związku z powyższym człowiek bardzo uprzejmie zapytuje wszystkich Kochanych Czytelników, czy by może kto nie zechciał ślicznego biało-szarego lub szaro-burego koteczka? Do odebrania za jakieś sześć, osiem tygodni. :))))))))))))))


p.s.

Co ja mówię - do odebrania. Transport gratis (w granicach rozsądku, do Szczecina, Suwałk, czy Jeleniej Góry to jednak trochę daleko).
A jeśli kto chętny, zapraszam po odbiór do Wsi Anielskiej. Oprowadzanie po okolicy w cenie koteczka.

1 komentarz: