niedziela, 12 maja 2013

Odgłosy wiosny

We Wsi Anielskiej dominują dwa odgłosy wiosny: od świtu do dziewiątej śpiewają ptaki, od dziewiątej do zmroku warczą kosiarki do trawy.

Ptaki śpiewają tak głośno, że aż nas budzą, szczególnie teraz, gdy śpimy przy otwartych oknach. A wyróżniają się kosy, które potrafią naśladować różne odgłosy. Na przykład dzwonek telefonu komórkowego, w związku z czym zdarza nam się pędzić z ogrodu do domu do fałszywego alarmu. To znaczy małżonce się zdarza, bo ja wyciąłem kosom numer: ustawiłem śpiew skowronka jako sygnał. Kos, któremu przyjdzie ochota przedrzeźniać mój telefon, brzmi jak skowronek, w związku z czym natychmiast milknie skonfundowany.

Inna sprawa, że ów sygnał potrafi zmylić i mnie: gdy podchodzę do telefonu po dłuższej pracy w ogrodzie, mam cztery nieodebrane połączenia.

Kosiarki natomiast brzmią jak wiertła dentystyczne. Zwłaszcza kosy spalinowe. Wczoraj po dłuższej przerwie zjawił się sąsiad, który się jeszcze nie wybudował. Przyjeżdża z rodziną w co drugi - trzeci weekend i, gdy już wypakuje rodzinę, stoliki, krzesełka i grill, natychmiast wyciąga z blaszanego garażu  kosę by skrócić półmetrowej wysokości zielony dywan. Pretensji nie mam, wiadomo, trawę skosić trzeba, ale dwugodzinny wizg tuż za płotem może doprowadzić do szaleństwa...

Wczoraj do kosy sąsiada zza płotu dołączyły dwie kosiarki spalinowe dalszych sąsiadów. Hałas jak w fabryce. Jedynym sposobem by nie oszaleć, było uruchomienie własnej kosiarki. Fakt, że trzy dni wcześniej skosiłem cały trawnik, nie ma znaczenia. Wiosenna trawa rośnie w oczach, a jeszcze szybciej rosną mlecze, które są przekonane, że żółty ogród jest piękniejszy od zielonego. Moja walka z mleczami jest równie skuteczna co z kretami. Ile bym ich nie ściął, zawsze jest ich pełno:



Tu chciałem wstawić zdjęcie pełnego mleczy trawnika dzień po koszeniu, ale komputer się znarowił i odmówił współpracy. Nie, to nie, nie będę się kopał z koniem.
Miłej niedzieli!




2 komentarze:

  1. Taaak... Kosy paskudne są. "Mój" siada na najsamiutejkim czubku świerka (10 metrów od okna) i "piłuje dziób" o 4 rano. Czyli za wcześnie jeszcze żeby wstawać, ale za późno, żeby jeszcze porządnie dospać. Za to repertuar ma bestia naprawdę imponujący!
    A co do mleczy - proszę mi wybaczyć czepianie się - to na trawnikach walczymy z mniszkami. Prawdziwy mlecz na trawniku nie utrzyma się. A różnicz między mleczem a mniszkiem jest zasadnicza - tak jak między kasztanem a kasztanowcem
    Pozdrawiam botanicznie i ornitologicznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłem - faktycznie! Całe życie byłem przekonany, że mlecze i mniszki pospolite to to samo!
      Panie Janie, dzięki za lekcję botaniki.

      Usuń